Człowiek z metalu.

Człowiek z metalu.

Plany: grać muzykę, być bogatym” – wpis z księgi pamiątkowej Brea Olinda High School okazał się proroczy dla Jamesa Hetfielda, bez wątpienia najbardziej charyzmatycznego frontmana na świecie. Mark Eglinton starał się przybliżyć postać wokalisty grupy Metallica w sposób wielowymiarowy i obiektywny.

Niestety zadaniu nie podołał. Po pierwsze zdumiewa ilość błędów, które sumiennie prostuje tłumacz Robert Filipowski. Obnażają one luki w elementarnej wiedzy nie tylko o zespole, ale o ogólnie o muzyce i popkulturze (mój ulubiony to potraktowanie „Stone Cold Crazy” jako klasyka Motörhead). Są też większe przewinienia. Wbrew okładkowej zapowiedzi mało tu samego Hetfielda i szczegółów jego biografii. Owszem mamy krótki rys dzieciństwa, wraz z sytuacją rodzinną, która miała niebagatelny wpływ na postawy przyszłego lidera Metalliki. Są wypowiedzi kolegów z dawnych lat. Jest krótko o piętnie śmierci Cliffa Burtona, trudnych relacjach z Jasonem Newstedem, skromnie o problemach z alkoholem, który przez lata napędzał osobowość sceniczną Hetfielda. Niestety autor skupia się bardziej na historii zespołu, koncertach i procesie nagrywania kolejnych płyt. Oczywiście to są ważne sprawy, bo pokazują rozwój głównego bohatera (nie tylko muzyczny), jego walkę z demonami wycofania i alkoholem.

Uważam, że rozważaniom Eglintona brakuje balansu. Z całkowitym niezrozumieniem odnoszę się np. do analiz utwór po utworze poszczególnych albumów. Autor rzadko zagłębia się w teksty, w których przecież można odnieść wątki biograficzne i refleksje Hetfielda. Woli z uporem maniaka, z bardzo subiektywnym kluczem wypisywać, który utwór mu się podoba, a który nie (w pastwieniu się nad „Load” i „Reload” zrobił chyba specjalizację). Jako czytelnik i fan Metalliki zapytam, a co mnie to obchodzi?

Człowiek z metalu. Szczegółowa biografia Jamesa Hetfielda – Mark Eglinton. In Rock. 2018.