Ćpałem chlałem i przetrwałem

Ćpałem chlałem i przetrwałem

Zauważyłem, że mam ten problem, że w życiu artysty, człowieka występującego alkohol jest nieunikniony. Wydaje mi się, że na trzeźwo byłoby to naprawdę trudne. Mam też głębokie przekonanie, że trzeźwy Maleńczuk jest nieprawdziwy„.

Oto świat Pana Maleńczuka, syna Edwarda. Świat, który – jak sam twierdzi – na trzeźwo jest nie do przyjęcia. Dlatego Pan Maciej, jako praktyk i ekspert postanowił podzielić się swoimi doświadczeniami na temat życia i grania w odmiennych stanach świadomości oraz tworzenia na kacu.

Tytuł został w książce rozwinięty dosłownie. Na blisko 400 stronach Maleńczuk bez ogródek opowiada o swoich narkotykowych doświadczeniach: trzymiesięcznym heroinowym ciągu (opowiada o zdobywaniu makówek, produkcji kompotu). Mowa jest o eksperymentach z nielubianą przez się amfetaminą, poszukiwaniu dobrej kokainy i paleniu marihuany.  Do tego alkohol przed występem, w trakcie występu i po występie. Pan Maleńczuk dzieli się z nami wrażeniami po zażyciu poszczególnych rodzajów używek. Stopniuje je, klasyfikuje i nawet doradza jaki narkotyk dla kogo. Nietrudno odnieść wrażenie, że wszystkie wspomnienia napawają muzyka dumą (zwłaszcza bójki), wszystko za sprawą bezrefleksyjnego tonu. Zadająca pytania Barbara Burdzy nie przeszkadza Maleńczukowi w zwierzeniach, jej rola jest naprawdę marginalna. Jej pytania po prostu są, nie pogłębiają interesujących wątków, nie drążą.

W tych narkotykowo – alkoholowych oparach głęboko ukryte są informacje o muzycznej działalności Pana Maleńczuka: o grze na ulicy, pierwszych krokach z Homo Twist,  muzykowaniu z Pudelsami.

Finalnie otrzymujemy barwny obraz człowieka zafascynowanego używkami, który miał szczęście i silny organizm. Snob, prostak i awanturnik. Może taki był zamiar Pana Maleńczuka?

Ćpałem chlałem i przetrwałem –  Maciej Maleńczuk, Barbara Burdzy, Wydawnictwo: Czerwone i Czarne.