Oto portret współczesnego muzyka. „Użycie materiałów wypróbowanych i form ustalonych jest mu z zasady wzbronione. Zmusza go to do mówienia narzeczem niemającym związku ze światem, który go słucha. Sztuka jego staje się rzeczywiście jedyna w swoim rodzaju, ale w tym sensie, że jest niedostępna i zamknięta zewsząd…” [1]. Odnajduję w tych słowach Strawińskiego jakiś wspólny mianownik między twórczością Aleksandra Skriabina, a technikami kompozytorskimi Bionulora. Ten pierwszy, zafascynowany ideą sztuki jako syntezy muzyki i religijno-filozoficznych koncepcji uciekał w symbolizm, świadomie wiązał muzykę z kolorami. Natomiast Bionulor dokonuje świadomej syntezy muzyki Skriabina, nie reinterpretacji. Posługuje się paletą barw pełną odcieni melancholii, smutku, wyciszenia i tęsknoty.
Na „A.S.” mamy do czynienia ze sztuką ważną, nieobojętną i mającą w sobie poprzez swe konstrukcje jakiś nieokreślony symbolizm. Esencjonalność, niemal obsesyjnie skoncentrowanie na szczegółach, ograniczenia materiału i uproszczenie środków związanych z zastosowaną przez Biolunora niekonwencjonalną metodą mają w sobie coś mistycznego. Szacunek dla ciszy i pojedynczych dźwięków budzi zadumę. Ale też porywa konsumenta muzyki swoim dążeniem ku organicznej zagładzie dźwięków.
Przypisy:
[1] I. Strawiński – Kroniki mego życia. Kraków, PWM. 1974.
A.D.2018, Onion Label